Chciałbym, aby w przyszłości roboty dały nam tyle czasu, byśmy mogli skupić się tylko na kreatywnej pracy.

z20694938AAVadym-Melnyk

Vadym Melnyk pochodzi z Ukrainy. Jako 18-latek wygrał ogólnoświatowy konkurs robotyczny. Studiował w Stanach Zjednoczonych, a później w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Po studiach zdecydował się zostać w Rzeszowie.

Dron na kłusowników

- Chciałem założyć firmę, zrobić coś innowacyjnego. Nie wiedziałem, jak zdobyć pieniądze, bałem się brać kredyt, więc ze wspólnikiem zdecydowaliśmy, że zrobię to, co umiem najlepiej: wygrywać konkursy. W ciągu dziewięciu miesięcy wzięliśmy udział w 17 polskich konkursach technologicznych, wygraliśmy 11. Łącznie 100 tys. zł. To wystarczyło, by zbudować drona, pojeździć na różne konferencje, zbudować markę pierwszej firmy Cervi Robotics - opowiada.

Pierwszy projekt polegał na tym, że zbudował drona, który całkowicie autonomicznie miał latać nad ogromnymi terenami Afryki i wykrywać zagrożenia: ogień i kłusowników. - W RPA kłusownicy zabijają tysiąc nosorożców rocznie, bo kilogram proszku z rogu nosorożca kosztuje 60 tys. dolarów. Rząd RPA stworzył specjalny konkurs, by firmy zajmujące się dronami spróbowały wyeliminować kłusownictwo - wyjaśnia.

To wtedy po raz pierwszy zaczął wykorzystywać sztuczną inteligencję i uczenie maszynowe, programując drona tak, by wykonywał zlecone mu zadania.

Dwa lata później, bogatszy o doświadczenie i wiedzę, ocenia: - Ten projekt nie miał żadnego potencjału biznesowego, ale to, czego się wówczas nauczyliśmy, bardzo pomogło w rozwoju firmy. Dziś nadal korzystamy ze sztucznej inteligencji. Mamy kilka projektów z robotyki, gdzie wykorzystujemy sztuczną inteligencję i uczenie maszynowe - mówi.

Vadym z właściciela jednej firmy stał się współwłaścicielem trzech, które w sumie zatrudniają ok. 40 osób. Cervi Robotics z preinkubatora Politechniki Rzeszowskiej przeniosła się do Inkubatora Technologicznego w Podkarpackim Parku Naukowo-Technologiczny.

O wielu projektach, nad którymi pracuje, nie może mówić ze względu na firmy, dla których je realizuje. Uchyla jednak rąbka tajemnicy: - W jednym z projektów używamy sztucznej inteligencji do optymalizacji ruchu robota, który porusza się po dość dużym terenie, przy użyciu beaconów, które wysyłają sygnał radiowy. Mogą być wykorzystywane do monitoringu sklepów, parkingów, imprez masowych...

Nadchodzi czas internetu rzeczy

Ale ma też własne projekty, które niebawem ujrzą światło dzienne. Jeden to Dronhub. - Wpadłem na ten pomysł, kiedy kilkanaście miesięcy temu w Warszawie chciałem wynająć drona do filmowania pewnego wydarzenia. Wszedłem do wyszukiwarki, wpisałem: "filmowanie z dronów Warszawa" i wyskoczyło mi około 300 firm. Sprawdziłem pierwszych 20, wchodząc na ich strony. Na połowie stron nie było żadnych cen, bo "każdy klient jest traktowany indywidualnie". Musiałem napisać maila, zadzwonić, porozmawiać... Od wpisania w wyszukiwarkę do podpisania umowy o współpracy minęło półtora tygodnia. Pomyślałem: skoro mnie, który na co dzień siedzę w sprawach droniarskich, znam się na rynku, to tyle zajęło, to ludziom spoza branży na pewno zajmie więcej. Pomyślałem, by stworzyć stronę internetową, która ten problem rozwiąże - opowiada Vadym Melnyk.

Od dziś stronę będą testować uczestnicy konferencji Internet Beta, a dla wszystkich będzie dostępna na początku października.

Drugi projekt to piłkarzyki-roboty, które można będzie postawić na biurku, rzucić im piłkę i sterować za pomocą aplikacji w smartfonie. - Kończymy prototyp, pracę nad oprogramowaniem. Termin premiery to marzec 2017 roku - zapowiada.

Co myśli o sztucznej inteligencji? Pracuje w takiej branży, więc trudno, by nie wierzył w jej rozwój i to, że zawojuje świat.

- Bardzo nie lubię rutynowej pracy. Nie lubię sprzątać w domu, myć naczyń. Wszystko, co mogę, staram się zautomatyzować, bo uważam, że mózg człowieka jest tak genialnym urządzeniem, że szkoda tracić czas na sprzątanie. To mogą za nas robić roboty. Chciałbym, aby w przyszłości roboty dały nam tyle czasu, byśmy mogli skupić się tylko na kreatywnej pracy - mówi.

Przyszłość swojej firmy widzi w internecie rzeczy. - O co chodzi? Że krzesło, na którym siedzimy, komunikuje się z biurkiem, z oknem, z mikrofalówką, lodówką i pralką. Widzę w tym potencjał i mogę wykorzystywać swoją wiedzę: robotykę, elektronikę i uczenie maszynowe. Bo nie wystarczy zebrać informacji z lodówki, krzesła i mikrofalówki. Te dane trzeba przetworzyć i odpowiednio zagospodarować. Od dziecka marzę, by zbudować korporację, która będzie Microsoftem w świecie robotyki. Będzie tak duża jak Microsoft i będzie pomagała ludziom w robotyce, sztucznej inteligencji i internecie rzeczy. To rynek przyszłości. Na razie w ten rynek wchodzą duże korporacje i małe start-upy, nie wiadomo kto wygra - mówi Vadym Melnyk.

 

Źródło: wyborcza.pl