O tym, że Bieszczady są niezwykle piękne, Myron Cizdyn słyszał już w dzieciństwie z opowieści mamy, która w Bieszczadach się urodziła i wychowała. Dwadzieścia sześć lat temu przyjechał tu po raz pierwszy i… od razu pokochał to miejsce. Jednak zanim zdecydował się osiąść na Podkarpaciu na stałe i właśnie tu prowadzić biznes, musiało minąć wiele lat, w trakcie których mieszkał i pracował w różnych miejscach na świecie. O powrocie na Podkarpacie zadecydował nie tylko rodzinny sentyment, ale i odpowiedni klimat do prowadzenia biznesu. Znalazł go w Jasionce.
Myron Cizdyn, prezes The BLPS Group-Gateway2Achieve w Inkubatorze Technologicznym w Jasionce i BLPS Content Connections w USA, urodził się w Baltimore w USA, ale jego rodzina pochodzi z Bieszczadów. Mama, Polka, urodziła się we wsi Rabe koło Ustrzyk Dolnych. Tato był Ukraińcem. Podczas okupacji hitlerowskiej rodzice zostali wywiezieni na przymusowe roboty do fabryki w Englestadt w Niemczech. Po wojnie wyemigrowali do USA. Jego rodzina ze strony ojca została po wojnie wysiedlona z Bieszczadów do mniejszych miast na Ukrainie. Niektórzy wyjechali później do USA.
- W Baltimore i Filadelfii była liczna społeczność polska i ukraińska, więc trzymaliśmy się razem. Rozmawialiśmy po ukraińsku i polsku, i do szóstego roku życia nie znałem języka angielskiego. Nauczyłem się go dopiero w szkole – opowiada. - Kiedy byłem mały, mama opowiadała mi, jak pięknie jest w Bieszczadach. Po raz pierwszy odwiedziłem Bieszczady i Rzeszów 26 lat temu i od razu je pokochałem, bo uwielbiam góry. Pamiętam, że Rzeszów w tamtych czasach był małym miastem.
Po raz pierwszy przyjechał na Ukrainę w listopadzie 1990 roku. Przez cztery lata mieszkał we Lwowie, gdzie był dyrektorem wydawnictwa kościoła greckokatolickiego. Wspomina, że często jeździł do Przemyśla, który – z hot dogami i bankiem PKO - był dla mieszkańców Ukrainy niczym Paryż.
Osiem lat temu założył w USA firmę BLPS Content Connections, tworzącą platformy e-learningowe dla szkół i uniwersytetów. Prowadzi ją wspólnie z żoną i córką. Kilka lat temu zarząd amerykańskiej firmy zdecydował się przenieść swoje centrum informatyczne do Indii, ze względu na niższe koszty pracy oraz dobrą jakość usług świadczonych przez tamtejszych informatyków. - Niestety, dużym problemem okazała się bariera językowa, różnice kulturowe, a przede wszystkim jakość pracy hinduskich programistów, która z czasem spadła - przyznaje Myron Cizdyn.
Na Ukrainie nie było dobrego klimatu dla biznesu
Wtedy postanowił, że będzie pracował z ukraińskimi programistami, ale choć ci okazali się dobrymi fachowcami i oferowali dobry produkt, to biznesmen musiał zderzyć się z innym problemem. - Na Ukrainie nie ma odpowiedniego klimatu do prowadzenia biznesu. Nic nie jest transparentne, przewidywalne, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Poza tym wielu programistów zaczęło emigrować do Niemiec, USA i Kanady. Firma nie była stabilna na Ukrainie, a sytuacja polityczna była nieciekawa - wyjaśnia.
Kiedy był już pewien, że musi przenieść biznes ze Lwowa, jego współpracownik Taras Dzikevych usłyszał od znajomego, że powinni skontaktować się z Inkubatorem Technologicznym w Jasionce pod Rzeszowem, który wspiera przedsiębiorców prowadzących innowacyjne biznesy, także zagranicznych. - Wielu ludzi ze Lwowa albo słyszało o Inkubatorze Technologicznym, albo zna to miejsce. W Inkubatorze pracuje wielu Ukraińców, jak np. niesamowity i bystry Vadym Melnyk, który założył tu firmę z takich samym powodów jak ja - opowiada Myron Cizdyn.
Tak powstała The BLPS Group-Gateway2Achieve zajmująca się tworzeniem narzędzi do edukacji on-line, począwszy od przedszkola, przez szkołę podstawową, aż po studia. Produkty tworzone są na rynek amerykański, choć firma ma w swojej ofercie propozycje na rynek polski i europejski.
Przyznaje, że w Rzeszowie jego firma zyskała o wiele więcej niż mógł początkowo zakładać. - To wszystko, co na Ukrainie było trudne, tutaj okazało się proste i łatwe. Kiedy spotkałem się z marszałkiem województwa i opowiedziałem mu o e-learningu, bardzo zaciekawił go temat i finansowo wsparł międzynarodową konferencję eLearning Journeys, którą zorganizowałem w październiku 2016 roku. Przyjechałem po programistów, a znalazłem miejsce na biznes i organizację, która we wszystkim mi pomogła – mówi.
Polska jest drugim co do wielkości rynkiem e-learningowym w Europie
Ponieważ Myron Cizdyn brał udział w wielu konferencjach branżowych na całym świecie (ok. 50 rocznie), znał środowisko. Postanowił zaprosić na konferencję do Rzeszowa kolegów z branży, ponad 30 osób. Optymistycznie zakładał, że odpowie 15-16 osób, tymczasem w konferencji wzięło udział 29 gości, m.in. z San Francisco, Waszyngtonu, Czech, Anglii i Polski. Konferencja eLearning Journeys odbiła się szerokim echem i jest już pewne, że będzie miała kolejną edycję. Odbędzie się ona w dniach 16-20 października 2017.
- Władze województwa ponownie nam pomagają. Za to właśnie lubię Polskę. Można tu nie tylko znaleźć pracowników, ale przede wszystkim jest to kraj, gdzie biznes może rosnąć, rozwijać się. Polski rynek e-learningowy jest bardzo dynamiczny. Pracownicy nie tylko wykonują swoje zadania, ale chcą tworzyć coś nowego, a ja bardzo cenię nowe idee. Polska, moim zdaniem, jest drugim co do wielkości rynkiem e-learningowym w Europie, tuż za Wielką Brytanią - uważa prezes The BLPS Group- Gateway2Achieve.
The BLPS Group- Gateway2Achieve w Polsce zatrudnia pięć osób oraz freelancerów, łącznie 20 osób. Współpracuje także z Wyższą Szkołą Informatyki i Zarządzania, oferując staże studentom uczelni i pomagając im zdobyć doświadczenie w branży (do tej pory współpracowała z 8 stażystami). - To wirtualna praca, więc moi pracownicy nie są przypisani do jednego miejsca, nie przychodzą do pracy każdego dnia. Spotykamy się na telekonferencjach. Jeden z moich programistów z Ukrainy wyjechał zimą do Tajlandii. Nawet nie wiedziałem, kiedy wyjechał, bo cały czas pracował - uśmiecha się Myron Cizdyn. - Teraz jest już w Chicago.
The BLPS Group- Gateway2Achieve rozwija się, choć jej prezes przyznaje, że nie tak szybko, jak by chciał. - Musimy znaleźć więcej klientów w Europie. Wielu naszych potencjalnych klientów wysyła zlecenia za granicę, np. do Niemiec czy Anglii, co wiąże się z koniecznością tłumaczenia na język polski, za co polski rząd i firmy płacą dodatkowo - mówi.
Rzeszów jest miastem „w sam raz” do życia
Myron Cizdyn od dwóch lat mieszka w Rzeszowie. - Z okna mam widok na piękny Rynek. Uwielbiam polską pogodę, zwłaszcza wiosnę. W Polsce mam wielu przyjaciół; z Rzeszowa jest blisko na Ukrainę, gdzie także mam przyjaciół. Rzeszów jest pięknym, niedużym, ale bardzo nowoczesnym miastem. Jest miastem w sam raz do życia, a jego atutem jest lotnisko, z którego można dostać się wszędzie. Ludzie tutaj są bardzo otwarci i mili - przyznaje.
Jego zdaniem, wielu Amerykanów nie może się tu odnaleźć, bo nie potrafią zrozumieć, co się wokół nich dzieje. On sam zna kilka języków (angielski, ukraiński, hiszpański, francuski) i rozumie język polski, a także historię Podkarpacia, więc jest mu dużo łatwiej. – Po śmierci rodziców, w USA została tylko siostra, a ja jestem takim „dziwnym Amerykaninem”, który od 30 lat mieszka w Europie i tu ma przyjaciół - uśmiecha się.
Michele Bidese: w Polsce biznes prowadzi się łatwiej niż we Włoszech
Michele Bidese był udziałowcem i współzałożycielem Bidese Impianti, włoskiej spółki, która była światowym liderem w produkcji maszyn wielodrutowych. Firmę założył wspólnie z braćmi w latach 80. XX wieku w Fara Vincentino. Spółka doskonale się rozwijała, pod koniec 2011 roku maszyny braci Bidese były obecne w ponad 60 krajach na całym świecie.
Jednak ostatnie lata funkcjonowania firmy we Włoszech nie były łatwe. Wysokie podatki i brak pomocy dla przedsiębiorców ze strony instytucji rządowych, skłoniły Michele’a Bidese do sprzedaży swoich udziałów w Bidese Impianti. Wkrótce nadarzyła się okazja i firma została sprzedana w 2012 roku. - Gdybyśmy nie sprzedali firmy, na pewno nadal by funkcjonowała, ale byliśmy już zmęczeni tym, co działo się we Włoszech - przyznaje biznesmen.
Wybrał miejsce, które polecali znajomi
Z czasem Michele Bidese zaczął myśleć o Polsce jako o kraju, gdzie mógłby prowadzić firmę. Zastanawiał się trzy lata, zanim zdecydował się na Rzeszów. Dlaczego wybrał Polskę? - Znam Polskę od 20 lat. Przez wiele lat sprzedawałem tu maszyny produkowane przez moją rodzinną firmę. Zawsze bardzo lubiłem przyjeżdżać do Polski, obserwowałem ewolucję, jaką ten kraj przeszedł na przestrzeni lat - przyznaje Michele Bidese. - Poznałem Kraków i Wrocław, o Rzeszowie wiedziałem niewiele.
Bracia Michele’a Bidese pozostali we Włoszech, natomiast on postanowił otworzyć biznes pod Rzeszowem wspólnie z synami Marco i Stefano, entuzjastycznie nastawionymi do tego pomysłu. Tak powstała Produso, produkująca części tnące do maszyn do cięcia kamienia, która funkcjonuje w Jasionce od początku 2016 roku.
- Kiedy zacząłem myśleć o biznesie w Polsce, wiedziałem, że Rzeszów jest miastem o dobrej infrastrukturze, gdzie rozwijają się nowe technologie. Miastem, które jest otwarte na zagranicznych przedsiębiorców i które posiada lotnisko. Przekonali mnie polscy znajomi. Jeden z nich wspomniał o Inkubatorze Technologicznym w Jasionce i właśnie tu postanowiłem otworzyć działalność - mówi Włoch.
Dwie firmy Włocha: jedna w Inkubatorze, druga w strefie S1-3
Michele Bidese wspólnie z synami prowadzi tu dwie firmy. Q-TEQ to młoda spółka w trakcie organizacji. W tym roku wybuduje własną fabrykę niedaleko Inkubatora Technologicznego w specjalnej strefie ekonomicznej S1-3, gdzie w ciągu trzech najbliższych lat pracę znajdzie 50 osób. Hala będzie liczyć 5 tys. mkw., a w kolejnych latach będzie rozbudowywana. Docelowo ma mieć 10 tys. mkw. Firma będzie produkować specjalistyczne maszyny do cięcia kamienia. Rocznie ok. sześć dużych maszyn i dwadzieścia pięć mniejszych.
Druga spółka - Produso - będzie produkować części eksploatacyjne do tych maszyn. Obie firmy na razie poddają swoje produkty badaniom i testom, współpracują w tym zakresie m.in. z prof. Januszem Konstantym z Akademii Górniczo-Hutniczej.
Maszyny produkowane przez Q-TEQ będą trafiać głównie na światowe rynki. Jak mówi Michele Bidese, maszynami produkowanymi przez Q-TEQ mogą być zainteresowane dwie firmy z Podkarpacia.
Ulgi podatkowe są ważne, ale liczy się też wsparcie
Zdaniem Michele’a Bidese, nie ma znaczących różnic w prowadzeniu firmy we Włoszech a w Polsce. Wyjątkiem jest kwestia podatków.
- Mamy tu lepsze warunki do prowadzenia biznesu. Nie chodzi tylko o ulgi podatkowe, choć są one istotne, ponieważ we Włoszech przedsiębiorcy odprowadzają najwyższe podatki. We Włoszech mamy dobrą infrastrukturę, serwis, potrzebne materiały, to wszystko jest tam łatwo dostępne. Myślałem, że w Polsce będzie z tym gorzej, ale myliłem się, bo możemy tu znaleźć wszystko, co jest potrzebne dla naszych maszyn. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Inkubatorem Technologicznym. Możemy się zwrócić o pomoc w wyjaśnianiu problemów, szukać wsparcia. Dzięki pomocy konsultantów z Inkubatora znaleźliśmy firmę BHP, a pracowników pomagała nam rekrutować również firma z Inkubatora - przyznaje Michele Bidese. - Nie musimy szukać pomocy z zewnątrz, bo tu ją znajdujemy.
Michele Bidese dzieli czas między Włochy i Polskę. - Rzeszów jest dobrym miastem do życia, nowoczesnym. Lubię to miasto. Większość czasu spędzam w Polsce, ale odpoczywać najbardziej lubię we Włoszech, gdzie jest mój dom i rodzina, choć synowie do Polski przyjeżdżają razem ze mną - dodaje.