Z Vadymem Melnykiem, studentem z Ukrainy, założycielem i prezesem Cervi Robotics sp. z o.o., rozmawiają Aneta Gieroń i Alina Bosak.

I pomyśleć, że twoja droga do otwarcia firmy w Preinkubatorze Akademickim tonęła w błocie i to dosłownie. Dziś tamte zdarzenia rzeczywiście mogą się wydawać zabawną historią (śmiech). W połowie 2015 roku poważnie zacząłem pracować nad własną firmą i zatrudnianiem programistów, ale miałem tylko lokal wielkości 15 mkw. Kolega podpowiedział mi, że wolne biura można wynająć w Preinkubatorze Akademicki, ale trzeba spełnić szereg wymagań. W końcu udało mi się umówić na rozmowę kwalifikacyjną, co też odbyło się w zabawnych okolicznościach. Zaledwie godzinę przed spotkaniem zorientowałem się, że pomyliłem adresy i rozmowę kwalifikacyjną mam nie w Preinkubatorze Akdemickim przy Politechnice Rzeszowskiej, ale w Inkubatorze Technologicznym w Jasionce, gdzie nigdy wcześniej nie byłem. Szybko znalazłem połączenia autobusowe i obliczyłem, że spóźnię się może 10 minut, o czym uprzedziłem osobę umawiającą mnie na spotkanie. Jak się okazało, byłem dużym optymistą. Trwała ulewa, gdy wysiadłem na przystanku autobusowym przy lotnisku w Jasionce i prawie godzinę w deszczu i błocie szukałem Inkubatora. Na spotkanie dotarłem z ponad godzinnym opóźnieniem, cały mokry i po kolana w błocie. Smutny widok, mówiąc krótko. Tylko trochę doprowadziłem się do ładu i stanąłem przed radą, w której zasiadały dostojne, poważne i dojrzałe osoby, patrzące na mnie z nieskrywanym zdumieniem. Poproszono mnie o prezentację, której nie miałem, na szczęście wziąłem laptopa i z jego pomocą przedstawiłem stronę naszej firmy oraz wygrane międzynarodowe konkursy, o których napisało ponad 30 różnych pism. Mówiłem chyba z takim przejęciem, pasją i posługując się mądrą terminologią, że najwidoczniej się spodobało, bo biuro otrzymałem. Po tym spotkaniu przez ponad tydzień chorowałem, ale potem natychmiast wystartowałem z firmą.